Kto z nas nie słyszał o „tłustym czwartku”? To jeden z niewielu dni w roku, kiedy nie liczymy kalorii i zajadamy się pysznymi słodkościami. Ten dzień ma bardzo długą tradycję, zarówno w Polsce, jak i na świecie a jej początek sięga aż starożytnego Rzymu.
Nie każdy pamięta, że ten dzień rozpoczyna ostatni tydzień karnawału przed Wielkim Postem. Jest więc to czas zabawy i objadania się. Dawniej znany był także jako „zapusty” lub „mięsopust”. Wtedy na polskich stołach pączki nadziewano słoniną, boczkiem i mięsem, a przekąskę przepijano dużą ilością alkoholu.
Kulisty kształt pączka pochodzi z XVIII w., gdy do wypieku zaczęto dodawać drożdże. One właśnie sprawiają, że ciasto staje się bardziej puszyste.
W obecnym czasie w Polsce na stołach króluje w wielu odsłonach pączek – z marmoladą, dziką różą, bitą śmietaną, czekoladą, orzechami itp.- jak kto lubi. Dużą popularnością w „tłusty czwartek” cieszą się również faworki, nazywane też chrustem.
Standardowy pączek waży około 50 gram i ma od 200 do 300 kalorii! To niestety bardzo dużo. Warto wiedzieć, żeby aby spalić jednego paczka, trzeba przykładowo 12 minut wchodzić po schodach .
Ciekawe jest to, że statystycznie każdy Polak w ten dzień zjada 2,5 pączka. Ale z pewnością znajdą się wśród nas tacy, którzy zjadają ich dużo więcej.
Czy wiecie, że każdego roku odbywają się Mistrzostwa Krakowa w jedzeniu pączków na czas? Ostatni Mistrz zdobył tytuł zjadając aż 11 pączków z różanym nadzieniem, bez możliwości ich popijania.
Tłusty czwartek doczekał się również przysłowia:
„Powiedział Bartek,
że dziś tłusty czwartek,
a Bartkowa uwierzyła,
dobrych pączków nasmażyła”
Oczywiście w taki dzień w naszej Bursie również nie mogło zabraknąć słodkich przysmaków. Zajadaliśmy pyszne pączki oraz muffinki.
Informacje przygotowała Magdalena Wolańska.